W międzyczasie organizator warsztatu, sklep Stonogi, zmienił siedzibę i warsztatowa sobota okazała się być dodatkowo poprzeprowadzkowym świętem, które tak ładnie zwane jest po rosyjsku новоселье (osiedliny? zasiedliny? w każdym razie nic tam o parapetach nie ma).
W ramach tego święta dla odwiedzających sklep tego dnia była kawa i babeczki, pięcioprocentowy rabat na wszystkie zakupy oraz dla kupujących loteria bonu do sklepu i biletów do kina. W loterii udziału nie brałam, bo zakupy zrobiłam już po jej zakończeniu, ale z miłego rabaciku skorzystałam. Jeszcze w domu zastanawiałam się, jaką też kwotę gotowa jestem przepuścić (bo, że będzie pokusa, nie wątpiłam) i przeznaczyłam na to stówkę. A następnie nie dodając cen kupiłam sobie to, na co miałam największą ochotę i po odjęciu rabatu wyszło 99,95! To się nazywa oko! Kto zgadnie, co kupiłam dostanie ode mnie drobną nagrodę związaną ze scrapowaniem i kartkowaniem. Zachęcam do typowania w komentarzach.
Dodatkową atrakcją tego dnia w Stonogach były 4 bezpłatne warsztaty typu make&take, czyli zrób i zabierz, z czego pierwszy, kartkowy, odbywał się jeszcze przed rozpoczęciem warsztatu Cynki. Celem było zrobienie kartki z zaproponowanego zestawu papierów, stosując wykrojnik, dziurkacz brzegowy, embossing na gorąco (był to mój pierwszy raz i nie pokochałam tej techniki), piankę dystansową i perełki w płynie. Niedokładnie odbiłam stempel i ptaszek wyszedł niezgrabny.
Po zakończonych warsztatach dla gości (i symultanicznym warsztacie cynkowym) miałam przyjemność gościć na comiesięcznym spotkaniu Koła Gospodyń Miejskich i Podmiejskich. Atrakcją zafundowaną przez Stonogi był konkurs na wykonanie notesu z podanego zestawu papierów, każdy zestaw był w innym kolorze. Można było dodać dwa elementy od siebie. Ja nie wytrzymałam i dodałam trzy: ciemny papier w nutki, pozostały mi po warsztacie Cynki, gazetowe zdjęcie z cynkowej saszetki pełnej wycinkowych skarbów oraz napis z jakiejś starej książki. Za to wcale nie skorzystałam z będących w zestawie: tasiemki, koronki i sznurka.
Najbardziej spodobała mi się czerwono-zielona okładka Michelle, słodka jak kuchnia w czerwcowy dzień, gdy dojrzewają truskawki i ten właśnie notes został najwyżej oceniony przez stunożną komisję. Odpowiednia fotka na blogu Poznanianek. Wygraną stanowiła paczka papierów skrapowych.
Och, był to pełen wrażeń dzień i trwał bardzo długo, wstałam o godzinie 3:00, a wróciłam do domu już po północy. Kawa w gościnnych Stonogach i serotonina obficie wytworzona w ciągu radosnego, pełnego emocji dnia pozwoliły mi go przetrwać w dobrej formie. Za to nazajutrz wyłącznie odpoczywałam.
Szalona!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny opis dnia. ;) Przypomniał mi dwie noce spędzone w pociągu, żeby pobyć 10 godzin na Helu ;)))))))). A co do zakupów – stawiam na wykrojniki. ;)
OdpowiedzUsuńBrawo, Kardamonowa, to nie była dla Ciebie trudna zagadka!
OdpowiedzUsuńKilka wykrojników i kilka gotowych kształtów z Wycinanki.