Mój pierwszy pomysł to było użycie dziecięcego wierszyka, którego pamiętam zaledwie dwa wersy:
Prosiła raz kawka kawkę
do komina na małą kawkę...
I dalej, rozstąp się ziemio, nic, ani dalszego ciągu, ani autora. Nawet Mr. Google nie pomógł, a podobno czego nie ma tam, nie istnieje.
Tag z recyklingowej tektury falistej, filiżanka i napis z jakiejś ulotki, ptaszki z dziurkacza Kardamonowej, kawowe kółeczko z pudełka kolażowego i wielka radość ciapania turkusową akrylówką, chlapania tuszami alkoholowymi i psikania glimmer mistem.
Zdjęcia niedobre, pierwsze przy dziennym świetle, wyraźniejsze, za to kolory przekłamane. Drugie z lampą błyskową, niewyraźne, za to kolory bliższe rzeczywistości i widać błysk turkusowego glimmer mista.
Moją partnerką w wymianie w Collage Caffe jest Rumianek.
Fajne te kawki na kawce ;)
OdpowiedzUsuńKawa.
OdpowiedzUsuńI wszystko jasne.
Nie mam pytań!
pzdr
kawki muszą znać się na kawce, przysiadły na właściwej filiżance:-)
OdpowiedzUsuń