Własnej roboty pocieszajka jedzie do Aneladgam. Kiedy dojedzie, to już tylko duch Poczty Polskiej wie. Po kliknięciu na fotce poniżej da się odczytać angielską definicję nagrody pocieszenia ;)
Jak zwykle totalny recykling: kartonik z jakiegoś opakowania, ścinki folii samoprzylepnej, z których własnoręcznie wycięłam krzywaśne literki, resztki sprutej włóczki.
Jedynie serduszka wycięte wypasionym dziurkaczem z empiku.
I będzie moja, moja, moja! :)
OdpowiedzUsuń