Nie lubię dekupażu. Nie widziałam dotąd przedmiotów ozdobionych tą techniką, które by mi się podobały, a moja pierwsza próba była zniechęcająca, marszczyło się, odklejało, nie miałam cierpliwości. Postanowiłam jednak spróbować przejść ponad tą niechęcią pod okiem doświadczonej nauczycielki. Wybrałam serwetkę bez kwiatków i oto on w całej krasie, ptaszek jesienny, rudzik zapewne. Wnętrze skrzyneczki udekorowałam odpowiednim w kolorze motywem z innej serwetki.
Śliczne pudełeczko! I podziwiam za "drugie" podejście do techniki, która Ci nie przypadła do gustu. Ja z reguły, jak się zniechęcę to nie umiem przejść ponad tym i spróbować jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńDrugie podejście nastąpiło:
Usuńa) po wielu miesiącach od pierwszego razu,
b) po spotkaniu nauczycielki, na której trzech innych warsztatach byłam i cenię zarówno sposób jej pracy, jak i lubię jako osobę,
c) po zobaczeniu kilku jej niebanalnych prac dekupażowych.
Tak więc nie ja sama przełamałam niechęć, ale świat sprzyjał, a ja się tylko nie opierałam :)
Nie zmniejsza to mego podziwu ;)))))
OdpowiedzUsuńJak widzę, warto było przełamać niechęć.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze cały czas w punkcie wyjścia :)