Dowiedziałam się dzisiaj, że wysłany pół roku temu album wędrowny "Spread the Love" nie dotarł do następnej uczestniczki projektu w Warszawie.
Rozum mnie opuścił, że nie nadałam go poleconym, ale ponieważ zwykłą przesyłką listową bezpiecznie przybył do mnie z Anglii moja czujność została uśpiona.
Jedyna nadzieja w słynnym Wydziale Niedoręczalnych Przesyłek w Koluszkach.
Smutno mi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz