wtorek, 17 listopada 2009

50. Czas się skurczył

Nie nadążam z wytwarzaniem i wysyłką wymiankową (jedna przesyłka szczęśliwie wczoraj wyszła, druga jutro), odpuszczam wyzwania, choć ciekawe i mam pomysły oraz materiały, pracy full, spowolnił mi Internet domowy, więc strony craftowe, ciężkie od zdjęć niechętnie się otwierają, dwa ważne wyjazdy okołoweekendowe, a to wszystko, żeby powiedzieć, że wczoraj, pod moją nieobecność, przyszły dwie urocze, zapowiadane, więc oczekiwane, przesyłki.
Od Mrouh: filcowa podkładka pod kubek (z użyciem moich ulubionych kolorów, czyli czerwieni, fioletu i zieleni), guziczki, listki, serduszko i inne ozdóbki modelinowe (obiekt mojego zachwytu, czemu dawałam wyraz w komentarzach): oraz kartka ”Oswajanie jesieni”: a wszystko to samorobne oraz prawdziwy, ręką pisany, list. Och, jak miło! Dziękuję bardzo!
I zapowiadana przesyłka od Yoasi: najpierw miał to być (i jest) kwiatek-broszka za udział w wyzwaniu szarlotkowym, potem yoasiny mail uprzedził mnie, że dostanę jeszcze mnóstwo innych rzeczy, mających zachęcić mnie do kartkowania i oto są: podstawy scrapbookingu dla początkujących, nożyczki w falbankę, tusz czarny i różowy, nity, tasiemki: naklejki: drewniane gwiazdki i mnóstwo wycinanek dziurkaczowych: kwiatki, listki, gałązki, motylki, serduszka oraz budzące dotąd moje największe pożądanie owalne herbatniki: Dziękuję, Yoasiu. Będę używać, choć z pewnością nie tak intensywnie, jak Ty.
Dostałam też przed weekendem filiżankę z podstawką i śniadaniowym talerzem od Szarlotek. Na razie nie ma zdjęcia, a w necie nie znalazłam akurat tego modelu. Już napisałam maila, a teraz jeszcze raz dziękuję tu, w blogostanie.
Dostałam kolejne wyróżnienie. Serdecznie dziękuję, Sabinko. Odkładam to i odkładam, ale ten czas nadejść musi, że i ja powyróżniam blogi, póki co zadanie to, jako trudne odkładam na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Wczoraj wysłałam prezent na wymianę woreczkową dla pewnej pani, co do której przypuszczam, że nie czyta mojego bloga, ale któż to wie na pewno. Jestem zadowolona z rezultatu mojej pracy (nie zrobiłam zdjęcia, ale obdarowana zrobi, bo jest obowiązek pokazać na blogu, co się dostało). Odpuściłam sobie ambicję dorównania znakomitej dziergaczce, szwaczce i hafciarce, która ponadto wytwarza biżuty i kartki. Woreczek z perły w kolorze ecru, zrobiony na drutach i zszyty szydełkiem (wykorzystałam dawno zrobiony kawałek, z którego miała być bluzka, ale nigdy nie powstała), prezentem zaś jest raczej skromny komplet szklanej biżuterii (kolczyki, bransoletka i naszyjnik) z lazurowoniebieskich beczułek cracle, koralików szklanych przezroczystych jak krople wody oraz szklanych perełek, wszystko to na lince jubilerskiej w kolorze mosiądzu, ze srebrnymi biglami i zapięciami. Nazwałam go „Morskie opowieści” (dobry bajer to połowa sukcesu). Jeszcze moja kartka z sercem i limonkowym kwiatkiem i oto cały prezent własnoręczny, co mnie napawa dumą :)

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że poczta się spięła i szybko Ci doniosła, co zapowiadałam, bo ja trzy dni nosiłam paczuszkę w torbie do swojej tymczasowej pracy biurowej i nie udało mi się z niej wyskoczyć przed zamknięciem urzędu nadawczego:-)

    OdpowiedzUsuń