Na apel Michelle z Craftypantek mój skromny udział we wzruszającym projekcie: milion pięćset ręcznie robionych motyli dla upamiętnienia dzieci, które wskutek Holokaustu nie miały nigdy dorosnąć. Recykling kwiaciarski: użyłam drutu do podtrzymywania gerber i rafii z bukietu (pracuję w miejscu, gdzie otrzymuje się wiele kwiatów) oraz kleju magic. Nieduży - 12 x 12 cm.
I jeszcze portrecik jeża. Fotografię zrobiłam 10 czerwca około godziny szesnastej w centrum Sopotu (ma to znaczenie, bo jeże są aktywne nocą). Jeż zasuwał żwawo skarpą odzielającą dolny i górny Sopot, tuż obok schodów. Szeleścił w suchej ściółce tak, że bardziej go było słychać niż widać. Kiedy się zatrzymałam, żeby go poobserwować i zrobić mu fotkę, zaniepokoił się, schował pod klonowym noskiem i i udawał, że go nie ma :).
PS. Motylem chwalę się w czwartym twórczym weekendzie u Titanii.