środa, 30 września 2009

22. "Dzień w kolorze śliwkowym"

Na wyzwanie Yoasi ze stryszku nasłuchałam się tej uroczej piosenki, to w nastrojowym walczyku Leszka Długosza, to w ekspresyjnym wykonaniu Janusza Radka, a następnie przymrużyłam oko, rzuciłam się z nożyczkami na gazetkę Leclerca i torebkę po mrożonkach i wyszło to:
Kryptoreklama? Raczej sentymentalne wspomnienie jesieni 1981 r., kiedy w ubóstwie i szarzyźnie schyłku PRL-u, tuż przed stanem wojennym jednym z niewielu przyjemnych miejsc był mokotowski hortex, z pysznymi lodami i koktajlami mlecznoowocowymi. Przyjemnym na miarę tamtych czasów, z kolejkami, fartuszkami zmęczonych pań za barem, pośpiechem i chłodem wpadającym przez co chwila otwierane drzwi.

21. Miało być pastelowo...

... a wyszło jarzeniowo... Kolejne wyzwanie piaskownicy. Kiedy już wybrałam fotografię, dopasowałam do niej, nieco adaptując, moje dawne haiku. Postawiłam na kolor różowy, którego wprawdzie mam przesyt po oglądaniu scrapów w necie, ale który lubiłam jako dziewczynka oraz groszki, kwiatki, serduszka jako desenie dziewczynkowe, a żeby nie było zbyt słodko wybrałam zielonkawe tło. Kolorystycznie mnie zadowala, kompozycja wymaga pracy. Łatwo spełniam warunek "żadnych kupowanych dodatków", "tylko ręczne pismo", "materiał". Zamiast dopuszczalnego papieru scrapowego użyłam papieru do zawijania kwiatów z kwiaciarni i kartonu w serduszka z akcji zbiórki krwi. Zielona podstawa: okładka folderu reklamowego (w oryginale tak nie bije po oczach). Widzę, że przesadziłam z gryzmołkami. Mimo wszystkich tych zastrzeżeń bawiłam się jak dziecko i kończę z zadowoleniem.

poniedziałek, 28 września 2009

20. Miscellanea czyli groch z kapustą

Muszla, patyk, szkiełko,
kamyk, guzik, szmatka,
potok słów, kropelka serca,
ot, i cała Skrzatka.
Ułożyłam taką fraszkę o postaci blogowej, jaką tu kreuję i po raz kolejny muszę ogłosić bezsilnośc wobec bloggera. Nie chce mi tego wstawić w nagłówku tak, by miało formę wiersza, tylko ciągiem, co nie oddaje rytmu.
:(
To teraz ad rem, czyli do tytułowych rozmaitości.
Najpierw o "patykach".
Ulubiona zabawa z dzieciństwa: z czym to się kojarzy - kształt kamienia, patyka, chmury...
Spacer sprzed miesiąca:
Nr 1
Zając (na dwunastej słuchy)
Nr 2
Kwiat: malwa albo bratek
Nr 3
Koniczynka
Nr 4
Muszla
A wam z czym się kojarzą te drewienka?

***
Kamyki. Żadnych zagadek, same oczywistości: dziurka w kamieniu w kształcie serca (średnica 8 mm):
Malutkie, lepszy fotograf by się nadał, a i tak struktura mnie zachwyca. W rzeczywistości ma 2 cm szerokości:
A kolejne, pęknięte i zabandażowane czy też zabliźnione, ale z widoczną raną to jest mój przemyt z Turcji. Mają zakaz wywozu m.in. kamieni z plaży, czego dowiedziałam się w drodze powrotnej na lotnisko.
Pochwaliłam się koleżance, że jadąc na urlop wiem o miejscu do którego jadę tylko to, że jest tam kamienista plaża. - To przywieź mi kamyk - poprosiła. I oto on:
A to jego druga strona:
Akurat była w trudnej sytuacji, rana w sercu jeszcze bolała...

* * *
A teraz szkiełko, a właściwie szkliwo.
Ilekroć coś wybieram, waham się pomiędzy dwiema skrajnościami. Chciałabym, żeby to było doskonałe, bez skazy, a jednocześnie, żeby miało indywidualne piętno. Jak deska, to z sękiem, jak szkło, to z pęcherzykiem powietrza. Poniżej miska kupiona przed laty w ikei, przy wyjściu, tam gdzie rzeczy uszkodzone, wybrakowane. Taka moja, kochana właśnie z powodu tej plamy - zgrubienia na szkliwie:
I na koniec graffiti. Lubię niektóre napisy na murach.
Moim ulubionym jest (nie mam zdjęcia, niestety) napis na murze otaczającym plac kościelny w Gdyni w końcu lat 80-tych:
Pan Bóg jest fajny chłop.
A poniżej budowa w centrum Gdańska i jaka afirmacja! Ile energii! Zdjęcie zrobione 30 sierpnia:
Nierealne, ale któż zabroni marzyć?

sobota, 26 września 2009

19. Premiera

To jest moja odpowiedź na wyzwanie stąd i moja pierwsza praca tego rodzaju.
Wyzwaniem okazało się:
- wyszukanie odpowiedniego zdjęcia - na większości nie widać żadnych emocji, tylko wytresowana dziewczynka pozuje dla ukochanego Dziadka, grzeczna albo znudzona
- najłatwiejszą częścią okazał się tekst. Jak już zidentyfikowałam emocje na zdjęciu, sam się wymyślił, w dodatku w formie rymowanki
- pomysł na aranżację przyszedł wraz z poszukiwaniem materiałów do ozdoby w folderach i czasopismach (włóczkowe barwne akcenty i swetrowe chmurki. Chmurki początkowo planowałam drukowane)
- nie miałam odpowiedniego papieru. W końcu jako tło wystąpił szkolny papier kolorowy z lat 80-tych (co jeszcze kryje się w moich szafach? Ha!)
- niezgrabne łapy trzęsąco wycinały krzywulasowate litery
- i najgorsza część pracy: klejenie. Upaprałam klejem i w dodatku bezlitosny komputer pokazuje moje linie papilarne
- nie udało się uniknąć pofałdowania papieru.
Zastanawiam się ponadto, jak innym autorkom udaje się zmieścić tyle elementów, to muszą być wielkie formaty, moja kartka jak zwykła z empiku, 15 x 15 cm.
Są też sukcesy:
- wielka, wielka radość i przyjemność z tej zabawy
- duma, że sobie poradziłam
- zadowolenie z efektu plastycznego
- premiera skanerodrukarkokopiarki. Sama wybrałam, kupiłam, znalazłam transport, zainstalowałam i obsłużyłam. Gratulacje, pani Skrzatko.
- jest też korzyść, że tak powiem, globalna. Żadnego kupowania profesjonalnych materiałów, wszystko recykling: kolorowy folder z intercity, czerwone litery wycięte ze starej koperty (pewnie zostawiłam ze względu na kolor!), błękitne elementy to wewnętrzna strona zwykłej białej koperty po zaproszeniu na jakąś prezentację, na którą nie poszłam. Nieudana krzywa białobłękitna obwódka z pasty do zębów. Polak potrafi.


Na zdjęciu Skrzatka jako skrzacik nieledwie sześcioletni, w obiektywie Dziadka.


PS, czyli przypomniałam sobie: przedwczoraj Basia przyznała mi wyróżnienie. Bardzo to miłe, dziękuję, Basiu. Wstawiam liliową wstążkę na marginesie bloga.

sobota, 19 września 2009

18. Z serduszkiem

Co zamykają drzwi oznaczone serduszkiem? :)
U mnie jakby negatyw: nie otwór wycięty w desce, a drewniane serduszko przytwierdzone do drzwi. I co rusz to jakieś dochodzi i co rusz to jakieś kogoś zauroczy i wędruje do nowego domu, więc jest to ekspozycja zmienna. :)
Zawieszadło (prawa autorskie do tej nazwy: Shiraya) z mchowym sercem, własnoręczny element mojej nagrody za złapanie 1000 na liczniku u Shirai zawisło obok kilku innych serduszek.
Od góry: znalezione na ulicy w Holandii w 2004 w okolicznościach mocno sercowych, filcowe samoprzylepne z Rossmanna - pracowe walentynki w 2007 r., drewniana deseczka sprejowana na złoto, ciemnowiśniowe akrylowe (element paska - łańcucha z serc, który wyjeżdżająca na stałe z Polski koleżanka rozdzieliła między bliskie jej sercu kobiety) i - tadam! w całej swej naturalnej urodzie mech, konopny sznurek, plasterki pomarańczy i zgraja drewnianych biedroneczek od Shirai. Jeszcze dostałam więcej tych suszonych plasterków, i wybór aromatycznych herbatek i innych łakoci, i dziurkacz z 4-listną koniczynką (kiedy widziałam go na zdjęciu nie przyszło mi do głowy, że wycina on malutkie - co? - oczywiście, serduszka!), i powieść*, inną niż zapowiadana, bo tamtą już znałam.
Czy też tak macie, że wchłaniacie prezenty całą sobą? Ja oglądam, dotykam, gładzę, głaszczę, słucham szelestu kartek i stukania dziurkacza, wącham. Mój podarunek cały pachnie: książka jakby herbatnikami (dziwne? raczej urocze!), reszta też czymś pysznym i słodkim. Na końcu prawie śpię z prezentem pod poduszką, jak mała dziewczynka. By radość trwała dłużej.
___________________________________________________________________
*Elisabeth Flock "Emma i ja". Polecam. Książka jest wstrząsająca. Narracja z punktu widzenia ośmioletniej dziewczynki. Dotyczy przemocy w rodzinie dysfunkcyjnej i konsekwencji, jakie ponoszą dzieci. Poruszyła moje serce. Dziękuję Ci, Shirayo.

niedziela, 13 września 2009

17. Sercowa słabość

Sercowa może być biżuteria - szklana, kamienna, z muszli, metalu, plastiku: Serce pojawić się może na polarze, koszulce, pościeli (lumpex), zasłonkach (dawno nie używane, niemodne, ale żal wyrzucić), pareo (dawny prezent zasugerowany):
Albo stanie się staroświeckim szklanym naczynkiem (spadek po Cioci z lewej, szkatułka w środku - u góry część dolna, pod nią wieczko - zakup Mamy z lat 80-tych, a ta z ogonkiem z pchlego targu na Grzegórzeckiej w Krakowie):
Albo wytworem rąk własnych: gniotem z gliny, dłubaninką z kory.
Albo prezentem od zaprzyjaźnionych dzieci: poduszeczką do szpilek ze sztucznego futerka, kartką ze wzorkiem z makaronu.
Albo deseczką, której nie oparłam się jakieś 25 lat temu u Zalipianek w Krakowie (obowiązkowo z sęczkiem!)
Albo sama natura wyrzeźbi kamyki w kształt serc. Do tych mam największą słabość - znalezione przeze mnie nad Bałtykiem w ciągu ostatnich kilku lat:
A to z pewno z pewnością nie wszystkie. Jeszcze w pudle z ozdobami choinkowymi, jeszcze w pudełku z koralikami do nawlekania, jeszcze ukryty pierścioneczek ze złotego drucika od brata z okazji matury, jeszcze szklane ozdoby z werandy, jeszcze serduszkowy dziurkacz, jeszcze zaczęta robótka - szmatkowe serduszko, którego pozazdrościłam Jolince, Joie, Kasandrze, Agutkowi, Monice i wielu, wielu innym rękodzielniczkom.
I oczywiście, last but not least, najnowsze serduszka, wygrane w candy u Enid.
Czy to już choroba czy tylko lekki bzik?

sobota, 12 września 2009

16. Pocieszajka czyli nagroda pocieszenia

Własnej roboty pocieszajka jedzie do Aneladgam. Kiedy dojedzie, to już tylko duch Poczty Polskiej wie. Po kliknięciu na fotce poniżej da się odczytać angielską definicję nagrody pocieszenia ;)
Jak zwykle totalny recykling: kartonik z jakiegoś opakowania, ścinki folii samoprzylepnej, z których własnoręcznie wycięłam krzywaśne literki, resztki sprutej włóczki.
Jedynie serduszka wycięte wypasionym dziurkaczem z empiku.

czwartek, 10 września 2009

15. Kolorowy znak zapytania


Przyznałam się już do mojej słabości lumpeksowej, przyznam się i do kolejnej: uwielbiam buszować po necie, czytać blogi, oglądać piękne zdjęcia, wyszukiwać ciekawostki. Dopiero jednak gdy zaczęłam czytać blogi robótkowe poznałam smak słodyczy. Tak, tak, mówię o różnych zabawach blogowych. I cóż, chyba uzależniłam się od emocji, jakie temu towarzyszą ;)
Najprostszym sposobem pozbycia się pokusy jest ulec jej, zatem połączę moje dwie słabości: ogłaszam błyskawiczną mini- zagadkę, w której nagrodą będzie, jak przy "dziwnym candy", niespodzianka z second handu.
Co zrobić?
- podać w komentarzu adres miejsca w Twoim blogu, gdzie podlinkowałaś (-eś) tę zabawę,
- odpowiedzi na 2 pytania przysłać na adres skrzat.ka(małpa)wp.pl, wpisując w tytule maila: kolorowy - twój nick.
A oto pytania zgadywanki:
1. Jakie 3 kolory Skrzatka lubi najbardziej? (jeśli będzie więcej poprawnych typów wezmę też pod uwagę kolejność)
2. Do jakiego motywu Skrzatka ma największą słabość? (nie chcę za dużo podpowiedzieć, chodzi o deseń, formę, kształt, postać, figurę)
Konkurs jest błyskawiczny - tylko do 11 września do 23:59.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Update 12 września, godz. 00:52:
Prawidłowa odpowiedź: czerwień, fiolet, zieleń, serce.
I miejsce - Sabinka - 2 kolory: czerwień i fiolet oraz serce, dobrze wyczytałaś z bloga ;)
II miejsce - Aneladgam - 2 kolory: czerwień i fiolet
Kalioppe również dobrze wytypowała 2 kolory, ale dyskwalifikacja! brak maila i brak linku na własnym blogu. Sorry, Winnetou.
Inne typy - patchwork, miś, zwierzaki, kwiaty to też wzory, które bardzo lubię, ale chodziło o serduszka. Podpowiedź była w okienku na moje zdjęcie - czerwone serduszko szydełkowe :)
Zatem kolejna niespodzianka, tym razem mini, bo i konkurs mini, pojedzie do Sabinki.
Aneladgam dostanie pocieszajkę czyli nagrodę pocieszenia :)
A teraz idę spać.