Kolejna powieść Elizabeth Berg, którą z przyjemnością przeczytałam. Bohaterkę opuszcza mąż i musi ona poradzić sobie z tym doświadczeniem. Żal, furia, niezgoda, refleksje, dorywcze prace, sublokatorzy, w końcu nowy początek szczęścia.
Kilka ulubionych cytatów:
"Jestem kobietą w sile wieku, której ziemia usunęła się spod nóg. Próbuję zachować równowagę w tej nowej sytuacji, ale ciężko mi idzie. Duchy nie odstępują mnie ani z przodu, ani z tyłu. Strzępy dawnego życia. Obrazki ilustrujące to, co było: David podchodzi do drzwi frontowych; właśnie wrócił z pracy. Travis pokazuje mu odrobione lekcje, opierając się o poręcz krzesła. W piątek wieczorem kino, w towarzystwie męża. A moje nowe życie? Przez cały dzień odpycham od siebie ból, a kiedy opuszczam ręce, wchodzi we mnie i rozsiada się w najlepsze."
"Zajęta gotowaniem rozmyślam nad dawnymi formami wdzięczności: Indianie dziękujący bóstwom za jelenia, którego upolowali, odmawianie modlitwy przed kolacją, klęczenie przy łóżku przed pójściem na spoczynek. Zastanowiło mnie, że dziękczynienie jest teraz głównie nieobecne w naszym życiu, a przecież jest nam niezbędne, nawet jeśli przybiera formę przelania sosu z czerwonych borówek do niebieskiej misy."
"Przysuwam się do Kinga, zamykam oczy i znienacka jestem znowu dziewczynką, siedzącą na trawniku przed domem rodzinnym, w gorący letni dzień, odpoczywającą po samotnej zabawie ze skakanką. Między płytami na ścieżce wyrosły nagietki, obłoki są zwierzętami z cyrku, w lodówce stoi lemoniada, na sobie mam piękne czerwone szorty. Ojciec lada chwila wróci do domu, a ja lubię patrzeć, jak wysiada z auta i długimi krokami podchodzi do mnie, z twarzą wyrażającą miłość i uwagę. Biegnę w jego stronę, a on mnie podnosi. Po chwili wchodzimy razem do domu, cokolwiek nas tam czeka. Jesteśmy pełni wiary, czujemy w sobie łaskę. Pamiętam o tym, teraz."
niedziela, 28 czerwca 2015
sobota, 27 czerwca 2015
410. Mydelniczki
Dwie ceramiczne mydelniczki. Zdjęcia nie oddają koloru - są turkusowe, a nie błękitne. Robiłam je z wielką przyjemnością i jestem bardzo zadowolona z efektu. W szkliwie odbija się cudowne dzisiejsze słońce.
Labels:
ceramika,
mydelniczka,
poszło w świat!,
ryba,
turkus
409. Zabawa klockami
Spróbowałam "starożytnej" sztuki koronki klockowej.
Niestety, czasu zabrakło na skończenie całej pracy, więc powstało lekko pokraczne pół zakładki z lnianych nici.piątek, 26 czerwca 2015
408. Biegiem!
Kartka stojaczek na 3 urodziny tego samego chłopczyka, co tu i tu.
Figurki wycięte z papieru Latarni Morskiej "Psoty i śmieszki" z kolekcji "Mały Lord", w tle papier z Lidla. Kwiatki z ProzARTu 2013.
Figurki wycięte z papieru Latarni Morskiej "Psoty i śmieszki" z kolekcji "Mały Lord", w tle papier z Lidla. Kwiatki z ProzARTu 2013.
Labels:
dziecięce,
K.,
moje kartki,
niebieski,
poszło w świat!
407. Noc świętojańska
Po deszczowym dniu, wielkiej popołudniowej ulewie, ostrzeżeniach "zabierzcie kalosze i ciepłe ubrania" dotarłyśmy na małą kaszubską wieś, gdzie gospodarze Jan i jego żona żyją od 8 z górą lat i gdzie co roku zapraszają na noc świętojańską. Gospodyni, która "za panny" kupiła opuszczoną posiadłość stwierdziła u początków swej wiejskiej historii, że sprawa ją przerasta i że potrzebny jest mężczyzna, który dzielić będzie z nią trudy wiejskiego życia i... rzuciła w noc świętojańską wianek w tej intencji. Jan pojawił się w jej życiu kilka miesięcy później.
Od tego czasu co roku zapraszają na sobótkę, a gospodyni z przekonaniem zachęca do wplatania marzeń w wianki, które puszcza się na staw.
Paliliśmy ognisko "spożywcze" oraz piekliśmy potrawy na ruszcie, panie plotły wianki, a kiedy się ściemniło poszliśmy nad staw, gdzie przy świetle płonącego stosu gałęzi, wianki rzucano na wodę z brzegu i z łódki. Przy wiosłach usiadła ponad 70-letnia matka gospodyni, którą wiosłowała z lekkością i radością, a inauguracji sezonu kąpielowego dokonał młody człowiek, który, jak się później przyznał, niespecjalnie umiał pływać. Na szczęście staw to nie jezioro, prawie wszędzie można sięgnąć dna. Budził podziw, bo nie było zbyt ciepło, zimowy sweter i dres bardzo się przydały.
Niewiele rytuałów jest moim życiu, ale z przyjemnością uplotłam wianek na podstawie z brzozowej gałęzi, przybrał kształt chomąta :)
Nie wsiadłam jednak do łódki, bo nie umiem pływać!
niedziela, 21 czerwca 2015
405. Kubeczek
Malutki kubeczek, którego szkliwienie wewnątrz się nie udało - porobiły się kluskowate zgrubienia. Prawdopodobnie nałożyłam zbyt grubą warstwę szkliwa.
sobota, 20 czerwca 2015
404. Pstra
Miska z kawałków gliny na wypukłej formie. Mimo bardzo starannego gładzenia wewnątrz widać pęknięcia, na zewnątrz jest idealna. Dzieki temu doświadczeniu wiem, że jedynie praca na wklęsłej formie może dać się dobrze wygładzić po widocznej stronie. Wypróbowałam na niej nowe szkliwa, stąd tyle kolorów.
czwartek, 18 czerwca 2015
403. Pięć osób, które spotykamy w niebie
Jak twierdzi Mitch Albom, autor powieści, na którą natknęłam się ostatnio w bibliotece, żeby zrozumieć nasze życie, po śmierci spotkamy pięć osób, które pokażą nam momenty, spotkania, wydarzenia, które to życie ukształtowały. Poniżej ważny dla mnie fragment (podkreślenie moje).
"Rzadko się zdarza, że rodzice pozwalają dzieciom odejść,
więc przeważnie dzieci odchodzą same. Idą dalej. Oddalają się. Momenty, które
dotąd wyznaczały ich drogę w życiu – aprobata matki, skinięcie głową ojca –
zostają przysłonięte przez własne sukcesy. I niewiele później, kiedy skóra
staje się wiotka i pomarszczona, a serce słabnie, dzieci zaczynają pojmować, że
ich życie, ze wszystkimi osiągnięciami, ma u swoich podstaw życie ich matek i
ojców, jak kamienie na dnie rzeki posadowione na innych kamieniach".
Mitch Albom, Pięć osób, które spotykamy w niebie
piątek, 12 czerwca 2015
402. Intensywnie
Kolejna miska wielkości na porcję zupy. Piękne szkliwa mają piękne nazwy: mandaryn (jest rzeczywiście mandarynkowy, choć na zdjęciu wygląda na żółty), stokrotka (to wdzięczna nazwa białego w kropki) i małe jeziorko mojego ulubionego turkusu, który nieoczekiwanie po wypaleniu wyszedł bardziej szmaragdowy (a na zdjęciu marynarski).
To jeden z tych udanych wytworów. Nieudane też po kolei pokażę :)
401. Kratery i meteory
Dwa ujęcia tej samej misy, ulepionej w zaimprowizowanej formie z drewnianej miski i przyozdobionej a) kraterami przy pomocy tzw. fafkulca, b) meteorytami własnego kulania. Część beżowa to naturalny kolor gliny wypalonej, ale nie szkliwionej czyli tak zwany biskwit, inaczej biszkopt albo ciasteczko :).
Fajnie się ją robiło, w świetnym towarzystwie i podoba mi się efekt.
środa, 10 czerwca 2015
wtorek, 9 czerwca 2015
399. Lampionik
Bardzo klimatycznie...
I nie należy używać lampy błyskowej, bo wyjdą wszystkie niedoróbki...
Ktoś miałby ochotę? Uprzedzam, że ani kształt, ani kolor, ani wykończenie, po prostu nic się nie udało :))
niedziela, 7 czerwca 2015
398. Pokrzywa
Mimo olśniewającej pogody zdjęcie nie oddało koloru - jest to piękny turkus i oliwka.
Wzór to odciśnięte listki młodej pokrzywy. :)
Labels:
biżuteria,
ceramika,
liść,
poszło w świat!,
turkus
czwartek, 4 czerwca 2015
397. Serce w rozterce
Jedna z moich pierwszych ulepianek, z 25 października 2014 r. Wzorek odciśnięty z koronki. Świetnie widać, że sztuki nakładania szkliwa jeszcze nie opanowałam. Tam gdzie szkliwo turkusowe w piecu wpłynęło we wgłębienia powstała grubsza warstwa, ciemniejszy kolor. Szkliwo limonkowe ma inne właściwości, nie rozlewa się, ale kurczy, stąd przeświecający kolor naturalnej gliny
wtorek, 2 czerwca 2015
396. Idźcie do kina!
Kochani rodzice, odchodzę,
kocham was, ale odchodzę,
nie będziecie mieć już dziecka
dziś wieczorem.
Ja nie uciekam, ja odlatuję,
zrozumcie to, muszę lecieć,
bez palenia, bez alkoholu,
odlatuję.
Tu cały film. Po francusku!
Subskrybuj:
Posty (Atom)