niedziela, 26 czerwca 2011

166. Projekt motyl i jeż


Na apel Michelle z Craftypantek mój skromny udział we wzruszającym projekcie: milion pięćset ręcznie robionych motyli dla upamiętnienia dzieci, które wskutek Holokaustu nie miały nigdy dorosnąć. Recykling kwiaciarski: użyłam drutu do podtrzymywania gerber i rafii z bukietu (pracuję w miejscu, gdzie otrzymuje się wiele kwiatów) oraz kleju magic. Nieduży - 12 x 12 cm.
I jeszcze portrecik jeża. Fotografię zrobiłam 10 czerwca około godziny szesnastej w centrum Sopotu (ma to znaczenie, bo jeże są aktywne nocą). Jeż zasuwał żwawo skarpą odzielającą dolny i górny Sopot, tuż obok schodów. Szeleścił w suchej ściółce tak, że bardziej go było słychać niż widać. Kiedy się zatrzymałam, żeby go poobserwować i zrobić mu fotkę, zaniepokoił się, schował pod klonowym noskiem i i udawał, że go nie ma :).
PS. Motylem chwalę się w czwartym twórczym weekendzie u Titanii.

7 komentarzy:

  1. Śliczny motyl. Podziałało mi na wyobraźnię określenie "miejsce, gdzie otrzymuje się wiele kwiatów". Pierwsza myśl - w USC ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę jak to można spotkać na angielskim blogu sąsiadkę zza miedzy. Witam - Gdynianka
    Ciekawa inspiracja, można jednak zrobić coś z niczego... motylek super i jeżyk również

    OdpowiedzUsuń
  3. a mi się skojarzył szpital.Nie pytajcie dlaczego.Bardzo podoba mi się ten motyl,minimum materiałów,maksimum efektu.

    OdpowiedzUsuń
  4. miło, że dołączyłaś do zabawy
    motyl prościutki ale wymowny. naturalne materiały są teraz w modzie :)
    jeżyk słodziak niesamowity.
    czy możesz proszę wstawić linka do zabawy w swojej notce :)
    dzieki

    OdpowiedzUsuń
  5. Już pisałam w mailu - jeszcze tu powtórzę: motyl świetny - niesamowity pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  6. Motyl może zawrzeć w sobie wszystko- ma bardzo pojemne skrzydła:-) A jeż? pewnie spać nie może, bidaczek...

    OdpowiedzUsuń
  7. hej Skrzatko! dotarło do mnie pudełko kolażowe i jak najszybciej chę je przesłać do Ciebie, podeślij mi swój adres doninha@tlen.pl
    pozdrawiam serdecznie, Karmeleiro

    OdpowiedzUsuń