sobota, 27 października 2012

287. Trzysta słów

Wstępuję do księgarni szukając czegoś, staję niezdecydowana i wtedy go zauważam.
Zbliża się ku mnie, dopiero co powiedział słowo do kogoś za nim. Nie dochodząc do mnie skręca w boczną alejkę. Uderza mnie wymizerowanie jego dobrze znanej mi twarzy i dziwię się, że jest niższy niż zapamiętałam. Lekka kurtka niezapamiętywalnego koloru (czarna?), luźne dżinsy.
Szukam wzrokiem jego towarzystwa, znajduję, wychodzę na zewnątrz, dwóch. Wracam do środka. Ogląda nowości, swobodny, zrelaksowany. Zauważam jego żonę. Zapomniałam jak wygląda. Też nie młoda, myślę. Rozglądam się po sklepie. Wszystko jak zawsze, nikt nie zwraca uwagi. Podchodzą do kasy. Ekspedientka uśmiecha się szerzej niż by należało? Pyta, czy skorzystają z promocji. Dziękują. Gdy kierują się do wyjścia spostrzegam, jaki mają ze sobą kontakt, bliski, swobodny, niewymuszony. On, o ułamek chwili szybciej dotarłszy do zakrętu zwalnia lekko, przepuszcza ją przed sobą lekko dotykając jej łopatki ruchem zupełnie nieznacznym, nawykły do niego od tak dawna, że czas stępił jego krawędzie, tak jak z solennego “dzień dobry” pozostaje w końcu ciche “mmbry”. Czuję ledwo zauważalne ukłucie zazdrości i myślę z podziwem, że ma kulturę osobistą, której tak mi brakuje u wielu mężczyzn.
Odczekuję chwilę i opuszczam sklep nic nie kupiwszy. Stoją pośrodku placu z parą dopiero co spotkanych znajomych. On kuca by pogłaskać ich psa, rudego malca ze smukłym pyszczkiem miniaturowego charta. Przechodząc obok słyszę słowo wypowiedziane przez kobietę: mainkun. Przecinam plac i zastanawiam się czy mają jakieś zwierzę w domu. W najbliższym kiosku kupuję gazetę, wracając spoglądam z zaciekawieniem w tamtym kierunku. Wciąż rozmawiają we czwórkę, a ich towarzystwo czeka nieopodal.
Oddalając się myślę, że kiedy zobaczyłam go przed laty po raz pierwszy wyglądał jak chłopiec, a ja jak dojrzała kobieta, choć jest ode mnie młodszy tylko o pięć dni. Teraz i po nim widać lata, choć zachował szczupłą sylwetkę.

 
Spotkałam dziś w empiku...
Kogo? Będzie nagródka.

3 komentarze:

  1. Zagadki to jest to, co tygrysy kochają!
    Donald Tusk? ;)))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że dla Ciebie będzie to będzie łatwe!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie było łatwe. ;)Przeczytałam cały tekst dwa razy. Po pierwszym czytaniu, wydawało mi się, że jestem bez szans - za mało danych. Ale przy drugim czytaniu, coś mi zaczęło świtać. Kluczowych okazało się "dwóch". Cieszę się, że zgadłam, bo oczywiście uwielbiam zgadywać skutecznie ;))))))))

    OdpowiedzUsuń