Muszla, patyk, szkiełko,
kamyk, guzik, szmatka,
potok słów, kropelka serca,
ot, i cała Skrzatka.
Ułożyłam taką fraszkę o postaci blogowej, jaką tu kreuję i po raz kolejny muszę ogłosić bezsilnośc wobec bloggera. Nie chce mi tego wstawić w nagłówku tak, by miało formę wiersza, tylko ciągiem, co nie oddaje rytmu.
:(
To teraz ad rem, czyli do tytułowych rozmaitości.
Najpierw o "patykach".
Ulubiona zabawa z dzieciństwa: z czym to się kojarzy - kształt kamienia, patyka, chmury...
Spacer sprzed miesiąca:
Nr 1
Zając (na dwunastej słuchy)

Nr 2
Kwiat: malwa albo bratek

Nr 3
Koniczynka

Nr 4
Muszla

A wam z czym się kojarzą te drewienka?
***
Kamyki. Żadnych zagadek, same oczywistości: dziurka w kamieniu w kształcie serca (średnica 8 mm):

Malutkie, lepszy fotograf by się nadał, a i tak struktura mnie zachwyca. W rzeczywistości ma 2 cm szerokości:

A kolejne, pęknięte i zabandażowane czy też zabliźnione, ale z widoczną raną to jest mój przemyt z Turcji. Mają zakaz wywozu m.in. kamieni z plaży, czego dowiedziałam się w drodze powrotnej na lotnisko.
Pochwaliłam się koleżance, że jadąc na urlop wiem o miejscu do którego jadę tylko to, że jest tam kamienista plaża. - To przywieź mi kamyk - poprosiła. I oto on:

A to jego druga strona:

Akurat była w trudnej sytuacji, rana w sercu jeszcze bolała...
* * *
A teraz szkiełko, a właściwie szkliwo.
Ilekroć coś wybieram, waham się pomiędzy dwiema skrajnościami. Chciałabym, żeby to było doskonałe, bez skazy, a jednocześnie, żeby miało indywidualne piętno. Jak deska, to z sękiem, jak szkło, to z pęcherzykiem powietrza. Poniżej miska kupiona przed laty w ikei, przy wyjściu, tam gdzie rzeczy uszkodzone, wybrakowane. Taka moja, kochana właśnie z powodu tej plamy - zgrubienia na szkliwie:

I na koniec graffiti. Lubię niektóre napisy na murach.
Moim ulubionym jest (nie mam zdjęcia, niestety) napis na murze otaczającym plac kościelny w Gdyni w końcu lat 80-tych:
Pan Bóg jest fajny chłop.
A poniżej budowa w centrum Gdańska i jaka afirmacja! Ile energii! Zdjęcie zrobione 30 sierpnia:

Nierealne, ale któż zabroni marzyć?