czwartek, 22 października 2009

36. "Czar jesieni"

Od czasu założenia bloga, który z założenia miał pokazywać nabytki z lumpeksu (i może jeszcze będzie), przechodzę przyspieszone szkolenie w zakresie znajomości różnych form rękodzieła i sama nieśmiało próbuję. Kiedy przeczytałam o ATC, po pierwsze sprawdziłam w goglach "co je ono", potem pooglądałam rezultaty różnych ATC swaps i wreszcie odważyłam się zapisać na taką wymianę u Anek73. Takie karty ~2,5x~3,5 cala na hasło "Czar jesieni" dostaną ode mnie jakieś, nie wiem które, trzy panie.
Ten temat zdecydował o tym, że się odważyłam. Od razu wiedziałam, że zrobię te właśnie płotki ze słomy i drzewka z liści. Miałam 18 lat, kiedy w klasie maturalnej zaprzyjaźniłam się z bardzo kreatywną dziewczyną, ja też lubiłam prace ręczne, jak to się kiedyś nazywało, a wspólnie stanowiłyśmy samonapędzający się tandem pomysłów i realizacji. Ciekawe, że miałyśmy również czas na spacery, rower oraz naukę do matury. Obrazki z liści to był jej pomysł. Pisałyśmy na tym listy. Mój brat swój obrazek oprawił, co sprawiło, że poczułam się ogromnie doceniona. Do dziś wisi on u niego w mieszkaniu.
Teraz dodałam tylko tło z kawałka juty, pozostałego mi z zasłon, które okazały się niewypałem. Tak ciemny zielony kolor nie wyglądał dobrze we wnętrzu, chociaż dużym i w dodatku bardzo szybko spłowiał wystawiony na słońce w południowo-zachodnim pokoju. Zanim to jednak nastąpiło wpadłam na pomysł rozjaśnienia go nieco i przyozdobienia szydełkowymi kremowymi gwiazdkami i kółeczkami. Zrobiłam ich może z pięć, straciłam zapał, zasłony nigdy nie doczekały się dekoracji, spłowiały, zostały gdzieś wydalone z domu, a te elementy mam do dziś. Od ponad 20 lat...

*
PS. To serce, które tak mnie zachwyciło w różowym candy właśnie wyskoczyło z koperty wołając: surprise! Przyfrunęło (nie potrafię myśleć, że było inaczej!) wraz z wygranym w śliwowym wyzwaniu Yoasi albumikiem, odpowiednią do niego zakładką, szafirowym kwiatem z różowymi koralikami, kartką z brzozami i haftowanym woalem. Nawet nie umiem wyrazić, jak mnie to wzruszyło... Dziękuję Ci, Yoasiu!

2 komentarze:

  1. Prace ręczne, zajęcia techniczne to były czasy ;)
    ATC jest fantastyczną formą przekazu ;)
    Najlepiej się je przechowuje w albumie na zdjęcia ;)A na lumpkowe relacje czekam.....

    OdpowiedzUsuń